Kilka dni temu pisałam o Maroku i o tym, z jakim żywiołem miałam do czynienia podczas spaceru po marokańskiej plaży. Dziś opiszę moje zetknięcie się z zupełnie innym niż burza piaskowa żywiołem, a mianowicie z żywiołem wody.
Ktoś może wzruszyć ramionami na wieść, że byłam na basenie, ale musi wiedzieć jedno, że dla mnie pójście na basen stało się nie lada wyzwaniem. Przez bardzo długi czas nie lubiłam wody i wręcz się jej bałam. Wiązało się to z przykrym incydentem na wakacjach podczas kąpieli w morzu. Cóż to były za dramatyczne chwile, gdy poślizgnęłam się na kamieniach obrośniętych glonami i zaczęłam się topić! Na szczęście odzyskałam kontrolę nad swoim ciałem i wypłynęłam na powierzchnię, krztusząc się słoną, morską wodą. Ten wypadek sprawił, że na wiele lat zraziłam się do wody, unikałam wszelkich akwenów i nie nauczyłam się pływać.
Co zatem się stało, że nagle pojawiłam się na basenie? Otóż do zmiany postawy popchnęła mnie pewna przyjaźń. Jest to przyjaźń, która traktuje mnie nieco szorstko, nie głaszcze mnie po głowie, nie owija w bawełnę. Mobilizuje mnie, rozpieszczoną "księżniczkę", żebym wreszcie rozprawiła się z barierami, przed którymi stanęłam dawno temu, rozczulając się nad sobą i nie posunęłam się od tamtej pory do przodu nawet o centymetr.
W końcu poszłam na basen i absolutnie tego nie żałuję! Muszę jeszcze tu zaznaczyć, że to nie byle jaki basen, tylko słynny łódzki Aquapark. To ogromny obiekt, który oferuje wspaniałą rozrywkę w wodzie nawet jeśli nie umie się pływać!
Mnie osobiście spodobały się najbardziej zjeżdżalnie w formie tuneli. W niektórych tunelach zjeżdża się na plecach, a w innych na pontonie.
Atrakcją jednego z tuneli są efekty świetlne, które można zmieniać wedle życzenia, wybierając jeden z trybów. Mój wybór padł na tryb "Kosmos" i w tunelu rozbłysły światła przywodzące na myśl psychodeliczne efekty świetlne z filmu "2001: Odyseja kosmiczna" Kubricka. To nawiązanie do starego kina bardzo mi się spodobało. Jeśli ktoś chce poczuć się jak filmowy astronauta, który leciał w nieznane kolorowym, świetlistym korytarzem i stracić na chwilę orientację w przestrzeni, jak to się zwykle dzieje w stanie nieważkości, to "Kosmos" jest dla niego. Przy następnej wizycie w tym tunelu mam ochotę wypróbować jeszcze inne tryby. Kusi mnie nazwa "Marzenie".
Tunele Aquaparku różnią się długością i stopniem pokręcenia. Im tunel dłuższy i bardziej pozwijany, tym większą odczuwa się adrenalinę. Mknąc w jednym z tuneli trzeba naprawdę mocno trzymać się uchwytów pontonu, bo ten gwałtownie wiruje na zakrętach, a w pewnym momencie aż frunie w powietrzu. Można sobie wyobrazić, że płynie się jakąś dziką, krętą rzeką o bardzo wartkim nurcie.
Ale jeśli ktoś myśli, że większej od tej przygody już się nie da przeżyć, to jest w błędzie! Najbardziej ekstremalnego doświadczenia dostarcza dopiero zjeżdżalnia Banzai, gdzie znajduje się kapsuła startowa, pod stopami nagle otwiera się zapadnia i ciało sunie w dół w niesamowitym pędzie. Tu trzeba uważać na głowę, by uniknąć stukania nią o ścianę tunelu. Niełatwe to zadanie, bo pęd zarzuca tobą trochę jak lalką "crash test dummy". To już rozrywka dla najbardziej wytrzymałych zawodników.
Zjeżdżalnie w Aquaparku sprawiają, że osoba taka jak ja, czyli z pewnych względów czująca niechęć do wody, może na powrót się do tego żywiołu zbliżyć, na nowo się z nim oswoić i poczuć do niego sympatię! Na końcu tunelu nie grozi ci utonięcie. Robisz tylko chlup do basenu bezpiecznego jak dziecięcy brodzik. Zresztą cała zabawa odbywa się pod czujnym okiem ratowników i kamer. Tylko okularnik musi uważać, żeby przy tej szalonej prędkości, jakiej nabiera jego ciało, okulary nie zsunęły mu się z nosa.
W Aquaparku są jeszcze inne formy obcowania z wodą, które nie wymagają pływania. Kiedy opadnie już adrenalina po wyczynach na zjeżdżalni można cudownie zrelaksować się w jacuzzi, pozwalając wesołym bąbelkom pobudzić krążenie krwi albo wymasować zmęczone, zgarbione plecy pod silnym wodospadem lub też wypocić się w saunie parowej, a następnie wziąć ekstremalnie lodowaty, hartujący prysznic.
W Aquaparku rządzą prawa fizyki, ale woda udostępniona tutaj w tych wszystkich formach oddziałowuje pozytywnie nie tylko na ciało. Okazuje się mieć również dobroczynny wpływ na stan ducha, czego jestem najlepszym przykładem. Kto wie, może już wkrótce nauczę się pływać?
Ktoś może wzruszyć ramionami na wieść, że byłam na basenie, ale musi wiedzieć jedno, że dla mnie pójście na basen stało się nie lada wyzwaniem. Przez bardzo długi czas nie lubiłam wody i wręcz się jej bałam. Wiązało się to z przykrym incydentem na wakacjach podczas kąpieli w morzu. Cóż to były za dramatyczne chwile, gdy poślizgnęłam się na kamieniach obrośniętych glonami i zaczęłam się topić! Na szczęście odzyskałam kontrolę nad swoim ciałem i wypłynęłam na powierzchnię, krztusząc się słoną, morską wodą. Ten wypadek sprawił, że na wiele lat zraziłam się do wody, unikałam wszelkich akwenów i nie nauczyłam się pływać.
Co zatem się stało, że nagle pojawiłam się na basenie? Otóż do zmiany postawy popchnęła mnie pewna przyjaźń. Jest to przyjaźń, która traktuje mnie nieco szorstko, nie głaszcze mnie po głowie, nie owija w bawełnę. Mobilizuje mnie, rozpieszczoną "księżniczkę", żebym wreszcie rozprawiła się z barierami, przed którymi stanęłam dawno temu, rozczulając się nad sobą i nie posunęłam się od tamtej pory do przodu nawet o centymetr.
W końcu poszłam na basen i absolutnie tego nie żałuję! Muszę jeszcze tu zaznaczyć, że to nie byle jaki basen, tylko słynny łódzki Aquapark. To ogromny obiekt, który oferuje wspaniałą rozrywkę w wodzie nawet jeśli nie umie się pływać!
Mnie osobiście spodobały się najbardziej zjeżdżalnie w formie tuneli. W niektórych tunelach zjeżdża się na plecach, a w innych na pontonie.
Atrakcją jednego z tuneli są efekty świetlne, które można zmieniać wedle życzenia, wybierając jeden z trybów. Mój wybór padł na tryb "Kosmos" i w tunelu rozbłysły światła przywodzące na myśl psychodeliczne efekty świetlne z filmu "2001: Odyseja kosmiczna" Kubricka. To nawiązanie do starego kina bardzo mi się spodobało. Jeśli ktoś chce poczuć się jak filmowy astronauta, który leciał w nieznane kolorowym, świetlistym korytarzem i stracić na chwilę orientację w przestrzeni, jak to się zwykle dzieje w stanie nieważkości, to "Kosmos" jest dla niego. Przy następnej wizycie w tym tunelu mam ochotę wypróbować jeszcze inne tryby. Kusi mnie nazwa "Marzenie".
Tunele Aquaparku różnią się długością i stopniem pokręcenia. Im tunel dłuższy i bardziej pozwijany, tym większą odczuwa się adrenalinę. Mknąc w jednym z tuneli trzeba naprawdę mocno trzymać się uchwytów pontonu, bo ten gwałtownie wiruje na zakrętach, a w pewnym momencie aż frunie w powietrzu. Można sobie wyobrazić, że płynie się jakąś dziką, krętą rzeką o bardzo wartkim nurcie.
Ale jeśli ktoś myśli, że większej od tej przygody już się nie da przeżyć, to jest w błędzie! Najbardziej ekstremalnego doświadczenia dostarcza dopiero zjeżdżalnia Banzai, gdzie znajduje się kapsuła startowa, pod stopami nagle otwiera się zapadnia i ciało sunie w dół w niesamowitym pędzie. Tu trzeba uważać na głowę, by uniknąć stukania nią o ścianę tunelu. Niełatwe to zadanie, bo pęd zarzuca tobą trochę jak lalką "crash test dummy". To już rozrywka dla najbardziej wytrzymałych zawodników.
Zjeżdżalnie w Aquaparku sprawiają, że osoba taka jak ja, czyli z pewnych względów czująca niechęć do wody, może na powrót się do tego żywiołu zbliżyć, na nowo się z nim oswoić i poczuć do niego sympatię! Na końcu tunelu nie grozi ci utonięcie. Robisz tylko chlup do basenu bezpiecznego jak dziecięcy brodzik. Zresztą cała zabawa odbywa się pod czujnym okiem ratowników i kamer. Tylko okularnik musi uważać, żeby przy tej szalonej prędkości, jakiej nabiera jego ciało, okulary nie zsunęły mu się z nosa.
W Aquaparku są jeszcze inne formy obcowania z wodą, które nie wymagają pływania. Kiedy opadnie już adrenalina po wyczynach na zjeżdżalni można cudownie zrelaksować się w jacuzzi, pozwalając wesołym bąbelkom pobudzić krążenie krwi albo wymasować zmęczone, zgarbione plecy pod silnym wodospadem lub też wypocić się w saunie parowej, a następnie wziąć ekstremalnie lodowaty, hartujący prysznic.
W Aquaparku rządzą prawa fizyki, ale woda udostępniona tutaj w tych wszystkich formach oddziałowuje pozytywnie nie tylko na ciało. Okazuje się mieć również dobroczynny wpływ na stan ducha, czego jestem najlepszym przykładem. Kto wie, może już wkrótce nauczę się pływać?