Ciekawa jestem co sądzicie o dzisiejszym kinie? Ostatnio zaczyna wystawiać widza na ciężką próbę. Wyświetla filmy, które trwają trzy albo nawet ponad trzy godziny, jak Oppenheimer albo Czas Krwawego Księżyca. Jeśli chodzi o ten drugi tytuł, to słyszałam, że reżyser Scorsese będzie karał sądownie właścicieli kin, jeśli podczas seansu zrobią przerwę w geście miłosierdzia wobec widzów, którzy nieopatrznie wypili za dużo Coli i muszą polecieć do toalety gnani potrzebą. Uważam, że to absurd. Po co robić tak długie filmy i męczyć widza? Na mnie ten nowy trend w kinie podziałał w taki oto sposób, że zamiast iść na film Scorsese postanowiłam przeczytać jego książkowy oryginał, żeby po prostu poznać niezwykłą historię, która wydarzyła się naprawdę. Temat wydał mi się interesujący. Chodzi tu o Indian z Oklahomy, którzy będąc najpierw biedakami z rezerwatu nagle stali się najbogatszymi ludźmi na świecie dzięki ropie naftowej. I któregoś dnia zaczęli ginąć z ręki jakiegoś tajemniczego, nieuchwytnego sprawcy. Zagadkę mordów miało rozwikłać nowo powstałe FBI. Książkę czyta się świetnie choć jest reportażem. Są w niej zdjęcia prawdziwych bohaterów. Nie wiem co sobie wyobraża Scorsese, ale póki co odstraszył mnie od pójścia do kina. Teraz czytam książkę. Może nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło?
A wy chodzicie dziś do kina i macie na ten temat jakąś refleksję?
A wy chodzicie dziś do kina i macie na ten temat jakąś refleksję?